Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sandman z miasteczka Brzeziny. Mam przejechane 19091.13 kilometrów w tym 1909.43 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sandman.bikestats.pl

Licznik odwiedzin

    Free counters!

Odwiedzone gminy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2011

Dystans całkowity:418.01 km (w terenie 130.80 km; 31.29%)
Czas w ruchu:22:47
Średnia prędkość:18.35 km/h
Maksymalna prędkość:45.40 km/h
Suma podjazdów:2607 m
Suma kalorii:9154 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:32.15 km i 1h 45m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
38.07 km 8.00 km teren
02:01 h 18.88 km/h:
Maks. pr.:45.40 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:218 m
Kalorie: 880 kcal
Rower:Stalak

Dmosin, znów wietrznie

Czwartek, 6 stycznia 2011 · dodano: 06.01.2011 | Komentarze 0

Trudna to robota znaleźć grudkę złota,
Kiedy wkoło zwały błota,
Oni w Ciebie palcem mówiąc, że idiota...
Niech nie przejdzie Ci ochota...

Znów wietrzna pogoda. Dobrze, że mróz umiarkowany. Do Dmosina z wiatrem; prędkość max 45,40km/h na kolcowanej oponie i środkowej koronce. W Kołacinku średnia 24km/h. Za Kołacinkiem kupa śniegu i lodu na drodze, także trzeba było solidnie zwolnić. Do Dmosina średnia spadła do 23km/h; później powrót pod wiatr solidnie mnie wymęczył i po ostatnich 20km średnia zmalała do niespełna 19km/h. Oj ciężko się jechało, naprawdę ciężko:(

Ale głowa do góry Bikerzy; wiosna blisko;):
Bocian w Nowostawach © sandman



Trasa:
Brzeziny-Szymaniszki-Henryków-Kołacin-Koziołki-Nagawki-Dmosin-Dmosin Pierwszy-Szczecin-Nowostawy Dolne-Niesułków-Dąbrówka Duża-Tadzin-Brzeziny

Dane wyjazdu:
26.88 km 9.00 km teren
01:28 h 18.33 km/h:
Maks. pr.:33.16 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:177 m
Kalorie: 548 kcal

Semislicki zimą - chyba mnie zaćmiło;)

Wtorek, 4 stycznia 2011 · dodano: 04.01.2011 | Komentarze 1

zaćmienie słońca w Łodzi © sandman

Trochę mnie dziś to zjawisko zaćmiło i po powrocie z roboty wybrałem się na rower, tym razem zabierając na wycieczkę Levela a4 na semislickach. Ulice wydawały się ładnie czarne, dzięki słonecznej, mroźnej pogodzie resztki lodu ładnie wysublimowały. Tak było na drodze wojewódzkiej:) Można było poszaleć z prędkością...przy odrobinie formy;)Na Lipce zatrzymałem się pod kościołem, aby dopompować oponki, z których przed wyjazdem upuściłem trochę powietrza.
Pod kościelną bramą o zachodzie słońca © sandman


Kościół w Lipce © sandman


Tam już droga wyraźnie gorsza, więcej śniegu i lodu. Ale to co zastałem na drodze Brzeziny-Stryków zupełnie mnie zaskoczyło:( Kupa nawianego z pól śniegu, lodowych kolein, trochę lodowych placków i jeszcze zapadający zmrok. Tu zacząłem żałować, że jednak stalowego nie zabrałem na kolcowanej oponie. Kilka razy zatrzymywałem się aby przepuścić wymijane lub wyprzedzające mnie auta lub ryzykowałem bliski przejazd obok czterokołowców. Mimo ciężkiego powrotu po raz kolejny udało się dojechać do domku bez gleby:) Na dniach montuję do Joko zamówione v-brejki alhonga:) i nowe siodło(bo stare trochę wylata;) i wracam na stalowego.



Trasa:
Brzeziny-Tadzin-Dąbrówka Duża-Niesułków Kolonia-Lipka-Sierżnia-Janinów-Buczek-Brzeziny

Dane wyjazdu:
13.80 km 13.80 km teren
01:02 h 13.35 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 89 m
Kalorie: 352 kcal
Rower:Stalak

Nowy Rok - czas na rower

Sobota, 1 stycznia 2011 · dodano: 01.01.2011 | Komentarze 0

Aby prawidłowo rozpocząć nowy rok, mimo paskudnej pagody, pofatygowałem się wyciągnąć rower z piwnicy. A pogoda istotnie jedna z najgorszych w jakie miałem okazję jeździć rowerem. Porywisty wiatr dochodzący do 40km/h próbował mnie w drodze powrotnej albo zatrzymać, wiejąc w twarz, albo zrzucić z roweru, tudzież zepchnąć do przydrożnego rowu drogi wojewódzkiej(musiałem jechać przechylony pod pewnym kątem i bliżej osi jezdni niż jej krawędzi).

Mniejsze dróżki wyglądały tak:

Droga na Kędziorkach w noworoczne popłudnie © sandman


Zaspa w Kędziorkach © sandman


Po dojechaniu do zalewu w Rochnie wpadłem na głupi pomysł zimowej eksploracji zakopanego pod śniegiem singletracka wokół zbiornika:\ Po 200-300m nierównej walki z tym pokiereszowanym, zmrożonym śniegiem, uznałem to za bezsens, ale głupio było wracać, więc większość traski raczej piesza z rowerowym balastem.

Śnieżno-firnowy singletrack wokół zbiornika w Rochnie © sandman


Dodatkowe noworoczne utrudnienia na szlaku to wycinka krzaczorów przy schodach na skarpę:
Na mostku na Mrodze - jakieś krzaczory na schodach na skarpę © sandman

Nie było łatwo zatargać rowerzysko tym zaśnieżonym krzalem na dosyć stromej skądinąd skarpie, ale się udało.
5 minut targania roweru pod górę - udało się:) © sandman


Na górze też sporo patyczków - a gdzie ścieżka? © sandman

Odnaleziona ścieżka przy odrobinie zdolności akrobatycznych fragmentami była "przejezdna", ale z powodu braku oblodzonych hamulców i licznych pagóreczków większość trasy na nogach.
Na koniec wspomniany koszmarny powrót do miasta.
W całokształcie całkiem udana inauguracja rowerowego roku 2011:)


Trasa:
Brzeziny-Kędziorki-Ścibiorów-Rochna-Bogdanka-Zalesie-Brzeziny

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Stalak

Nowy Rok - czas podsumowań

Sobota, 1 stycznia 2011 · dodano: 01.01.2011 | Komentarze 0

No to pożegnaliśmy stary 2010 rok:) Rok, który w kwestii rowerowej muszę uznać za udany. Kilku zamierzeń nie udało się oczywiście zrealizować, ale po kolei....

Trochę bezdusznej statystyki...

Od marca 2010 przejechane łącznie: 3855,47km
w tym 552,63km po dróżkach pozbawionych bituma
w tym 193.13km po śniegu i lodzie
średnia prędkość wyniosła 20,60km/h
pod górę podjechałem 21km 733m
na rowerze spaliłem minimum 89.347kcal (tyle skonsumowałem w ogóle?;)
dystans przejechałem podczas 85 wycieczek (23,4% dni w roku na rowerku)
co daje średnio 45,36km na wyjazd, pokonany w ciągu 2:13h
łączna liczba godzin kręcenia korbą wyniosła: 187,07h (2,14% roku)
największy miesięczny dystans 619,85km w listopadzie (16 wycieczek- też max) – musiałem odreagować po obronie doktoratu;)
Poruszałem się w obrębie jednego województwa – łódzkie
Zawitałem na drogi i dróżki 8 powiatów:
- brzeziński
- łęczycki
- łowicki
- łódzki wschodni
- rawski
- skierniewicki
- tomaszowski
- zgierski
Przejechałem przez ponad 226 wsi, miasteczek i miast.
Na koniec rowerowego roku w statystykach BS:
top 500 chłopaki 448 miejsce
top 500 open 484 miejsce

Rowerowa proza...

W roku 2009 moim celem było pokonanie 1000km. Udało się dobić do niespełna 800km.
Rejestrując się pod koniec marca 2010r. w serwisie bikestats miałem w planach przekroczenie tego „magicznego” 1000km, z nieśmiałymi zamiarami dobicia do 2000km. Więc cel podstawowy wykonany z nawiązką – prawie 4k:)
W trakcie roku udało się zakupić bagażnik, torbę na kierownicę i worek transportowy z myślą o kilkudniowych wypadach za miasto. Niestety udało się zrealizować tylko jedną taką wycieczkę – na festiwal Nocnik w Łęczycy ( swoją drogą serdecznie polecam - nocleg w celi więziennej z rowerem bezcenny;).
Nie udało się zrealizować kilku innych wycieczek, m.in. nad Zalew Sulejowski, czy Jurę Krakowsko-Częstochowską.
Może przeszkodził brak towarzystwa chętnego do uczestnictwa w tego typu „szaleństwie”;)? Jak to mawiają w kupie jednak raźniej:)
Wymęczyłem 2 wycieczki powyżej 100km, niby nic, ale niektórych cieszy i taki dystans:)
Podczas tego sezonu szczęśliwie obyło się bez awarii roweru i bez żadnego kapcia (Schwalbe to jednak porządne oponki:)
Zaliczyłem tylko jedną glebę - zimową, na oblodzonej polnej drodze.
Podczas zmagań z naturą uskuteczniłem 2 modyfikacje DIY roweru:
1) kolcowanie opony blachowkrętami – przejechane prawie 300km bez kapcia,
2) błotnik tylny w technologii PET – do dopracowania, bo plecy trochę mokre.

Plany na przyszły rok?
5k do osiągnięcia, chyba że czas wybitnie nie pozwoli. Studia się skończyły, nowa praca od stycznia; może być różnie:(
Objechałem już prawie wszystkie okoliczne dogi więc część sil przerzuciłbym z chęcią na połączone wyjazdy samochodowo/pociągowo-rowerowe, aby zwiedzić też inne gminy województwa łódzkiego.
Z większych planów: klika dni rowerowych na Roztoczu/Mazurach/Wybrzeżu/Beskidach.
Z większych marzeń: Skandynawia; na początek kilka dni po szwedzkich dróżkach byłoby ok:)
Tyle. A teraz na rower:)