Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sandman z miasteczka Brzeziny. Mam przejechane 19091.13 kilometrów w tym 1909.43 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sandman.bikestats.pl

Licznik odwiedzin

    Free counters!

Odwiedzone gminy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:763.67 km (w terenie 34.00 km; 4.45%)
Czas w ruchu:34:30
Średnia prędkość:22.14 km/h
Maksymalna prędkość:63.51 km/h
Suma podjazdów:3863 m
Maks. tętno maksymalne:204 (106 %)
Maks. tętno średnie:151 (79 %)
Suma kalorii:24898 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:76.37 km i 3h 27m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
45.10 km 0.00 km teren
02:13 h 20.35 km/h:
Maks. pr.:38.52 km/h
Temperatura:10.0
HR max:179 ( 93%)
HR avg:136 ( 71%)
Podjazdy:248 m
Kalorie: 1282 kcal

ciemno jak w nocy

Niedziela, 30 października 2011 · dodano: 30.10.2011 | Komentarze 1

tak przeczuwałem, że będzie trochę ciemno dzisiaj:D Na zegarku 18-ta, a świata nie widać. Na mieście rozjechałbym dwie panie z wieńcami, które wtargnęły mi na jezdnię z wyrwy w żywopłocie:/ Na szczęście tempo poza sezonem mam liche, więc zdołałem kobitki wyminąć. Wielka kamieńska wyrypa skutecznie zamknęła mi sezon:) No sił w nogach kompletny brak. Byle do wiosny...


Dane wyjazdu:
57.42 km 1.00 km teren
02:44 h 21.01 km/h:
Maks. pr.:35.42 km/h
Temperatura:9.0
HR max:174 ( 91%)
HR avg:135 ( 70%)
Podjazdy:244 m
Kalorie: 1636 kcal

październikowy wieczór

Sobota, 29 października 2011 · dodano: 29.10.2011 | Komentarze 0

po 7 dniach rekonwalescencji po kamieńskiej wyrypie. Ciepła jak na koniec października noc. Trochę mgliście; na placach A2 w świetle czołówki niewiele widać.


Dane wyjazdu:
153.08 km 13.00 km teren
07:29 h 20.46 km/h:
Maks. pr.:63.51 km/h
Temperatura:5.0
HR max:200 (104%)
HR avg:149 ( 78%)
Podjazdy:861 m
Kalorie: 6253 kcal

popatrzyć na to wszystko z góry

Sobota, 22 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 2

Stało się... po raz pierwszy w swych rowerowych podbojach skorzystałem z dobrodziejstw kolei żelaznej tj. PKP Prędzej Rowerem;) No niezupełnie prędzej, bo powrót do domu jednak trochę mi zajął:) Także wycieczka w założeniach miała być przełomowa. I tak też było w 101%:)
Po kolei...
Na początku był piątek i plany weekendowe. Pomysł, jeden z niezrealizowanych w tym roku - Góra Kamieńsk; opracowanie trasy, drukowanie mapek, ocena szans powodzenia, modły o pogodę na sobotę. Aha, no i wieczorne mycie bika przed klatką w świetle czołówki:) Późniejszym "wieczorkiem" czekał mnie jeszcze kurs do Łodzi po brata do klubu Luka... i tak wróciłem po 2giej w nocy do domu. Pobudka o 6-ej. Oddalam wyrok do 6:30:) Wstaję... ale chmury... ale przynajmniej 6'C, a nie 1'C jak przewidywała numeryczna prognoza pogody. Trochę niewyspany zasuwam po buły, śniadanie, pakowanko i po 8ej wyruszam na Koluszki. Pociąg do Kamieńska ma być 9:12, co nie zgadza się z rozkładami wiszącymi na dworcu. Pani z kasy na pokazany wydruk odpowiada, że nic mi nie poradzi, że internet tak twierdzi i przekonuje mnie, że pociąg będzie o 9:42:/ I tak kilku kolejnych pasażerów. Trudno, będzie obsuwa myślę i czekam w poczekalni, aż słyszę głos zapowiadający pociąg z łodzi, który ma dalej jechać do Częstochowy. No bez przygód z Koluszek nie da się wyjechać; panie w kasach zawsze coś muszą namieszać; jak nie peron to godzina odjazdu:/ Szczęśliwie ładuję się z rowerkiem do składu EN57 i pomykam w kierunku Kamieńska, gdzie wysiadam około 10:25.

Przystanek PKP w Kamieńsku
Opatulam się ciepło, załączam elektronikę i ruszam w kierunku centrum miasteczka.

Kościół w Kamieńsku
Dalej drogą na Kleszczów; bardzo przyjemny asfalcik; samochodów praktycznie brak.

Pierwszy kadr na Górę Kamieńsk
W gminie Kleszczów tak się buduje drogi rowerowe:

Normalny czerwony beton asfaltowy, nie jakaś dziadowska kostka; jedzie się bosko:)
Na Rondzie w Kleszczowie odbijam w kierunku dziury; droga jest jeszcze w budowie, ale rowerkiem przejadę przecież:) Tą drogą, nie licząc ostatnich może 100m docieram do trasy pod górą Kamieńsk. Trasa ta jest więc równoległa do trasy, którą jechałem do Kleszczowa.

Kilkadziesiąt metrów przez drzewa jest taka sama, równoległa ścieżka rowerowa:)
Kilkanaście minut spędzam na podziwianiu i fotografowaniu dziury:


Pod Czyżowem podejmuję kilka prób dotarcia na podjazd na szczyt góry. Kilkukrotnie zwracam, nabijając tylko kolejne kilometry. W końcu zawracam do główniejszej trasy i docieram pod asfaltowy podjazd do elektrowni Kamieńsk.

Pierwsza stromizna
Po pokonaniu pierwszego nachylenia robię przerwę:D Zdejmuję rękawiczki (później będę marznął, ale szkoda się będzie zatrzymać), cykam fotę i dalej w drogę:)

Po 19 minutach od startu jestem na platformie widokowej na kopalnię węgla brunatnego i elektrownię (370m n.p.m.):

3,34km pokonałem w 19 minut, a nie licząc przerw w 17; średnia 10,54km/h, a samej jazdy 11,79km/h; pokonana różnica poziomów 173m.

Na platformie jestem sam; ze mną tylko wiatr i ciemne chmury jakie zebrały się nad górą:/ Robię przerwę śniadaniową, czuję, że mnie ten podjazd trochę zmęczył, a w perspektywie jeszcze ponad 100km powrotu do domu. Na chwilę pojawia się kolejny rowerzysta, ale szybko znika z punktu widokowego.

Panoramka na bełchatowską kopalnię
Posilony uderzam na szczytową kopalnię gipsu.
Kilka ujęć z okrążenia kopalni:







Zmęczywszy się targaniem bika po piachach zjeżdżam asfaltem do rozwidlenia przed kamieńskim lotniskiem. Stamtąd udaję się na kolejny punkt widokowy "Pod krzyżem". Po drodze mijam górną stację wyciągu krzesełkowego:



rowerzysta, który wjechał wyciągiem na trasę downhillową

panoramka jak w górach

Docieram do krzyża:

Po drodze koleś w koparce próbuje z rzucić mnie z roweru łychą; bardzo zabawne:/

Ekipy remontujące drogę na górze
Pod krzyżem nie potrafię zlokalizować żadnego punktu widokowego; przez krzaczory widoki są umiarkowane, więc po krótkiej przerwie pod krzyżem zaczynam powrót do domu:)
Zjazd asfaltem spod lotniska rzeczywiście dostarcza silnych wrażeń; aż się łzy do oczu cisną;) ale ciężko mi było mimo wszystko pobić ostatni rekord prędkości dokonany pod Kołacinem z wiatrem w plecy. Bez spd trochę ciężko tak szybko mielić korbą, ale ostatecznie rekord nieznacznie pobity:)
Solidnie zmęczony zaczynam powrót na północ. Mam zamiar zgodnie z mapą szlaków góry kamieńsk dotrzeć do dolnej stacji wyciągu, jadnak kolory i oznaczenia szlaków się nie zgadzają i asfalt prowadzi trochę w oddaleniu od góry.

ostatnie spojrzenie na kamieńską górę

Powrót jest ciężki, nawet bardzo:( Na 60km pojawia się standardowy kryzys... 60-go kilometra, który nie odpuszcza praktycznie do Brzezin. Nie przekraczam średniej 21km/h, tętno wysokie i nogi nie chcą nieść:(
Gdzieś w połowie drogi do Piotrkowa robię przystanek pod kapliczką i pałaszuję ostatnią bułę i resztki herbaty. W Piotrkowie przerwa na coś ciepłego w Mac'u; odzyskałem "trochę" soli przynajmniej;) Po 17ej wyruszam dalej; słonko zachodzi a ja nie potrafię oprzeć się pokusie zaglądnięcia na piotrkowski rynek:)



Zgodnie z założonym planem przed kompletnym zmrokiem docieram do DW716. Teraz już prosta droga do domu. Docieram do Moszczenicy, gdzie w tygodniu zginął 12-letni rowerzysta pod kołami policyjnego radiowozu. Zatrzymuję się pod sklepikiem wymienić ogniwo w empetrójce oraz dopalić się czołówką, bo sigma już nie daje rady. Dalej mijam Baby, miejsce tragedii kolejowej sprzed kilku miesięcy. Szczęśliwie mijam ten fragment drogi wojewódzkiej, chociaż jeden przygłup z rejestracją na literkę W, wyprzedzający na trzeciego musiał się trafić:/ W Rokicinach ostatni przystanek konsumpcyjny, pod remizą strażacką.

Jest strasznie zimno, pewnie około 3'C, sznikers jest twardy jak kamień, ostatnie krople herbaty w termosie zimne, a tymbark przechowywany w torbie na kierownicy lodowaty. Ale jest nieźle; na sali w remizie trwa próba jakiejś kapeli; przy coverach kawałka Pink i "Nie wierz nigdy kobiecie" Budki suflera upływa ostatnia przerwa. Do domu już niedaleko, jakieś 25km. Do Brzezin docieram jakoś po 20-ej, ze średnią ~20,50km/h (u podnóża Kamieńska miałem 20,59km/h) Jeszcze dyszka rozjazdówki po mieście i rekord dystansu pobity:)

Statystyki szczypta:
czas wycieczki: prawie 13h
jazdy rowerem: 7,5h
pulsometr skończył rejestrację na 9:59:59:)
38% tj. 3:48h w strefie 80-90%HrMax; chyba jednak HrMax muszę zmienić z teoretycznych 191 bpm na to 200 uzyskane na Kamieńsku:)
rekordy:
-dystansu
-prędkości
-przywyższenia
-najwyższy punkt osiągnięty rowerem

Wszystko fajnie, tylko nogi trochę dziś bolą:)

Trasa:
Brzeziny-Zalesie-Bogdanka-Koluszki (PKP PR) Kamieńsk-Pytowice-Adamów-Łękińsko-Kleszczów-Czyżów-Góra Kamieńsk-Kalisko-Gałkowice Nowe-Podjezioro-Napoleonów-Huta Porajska-Parzniewiczki-Parzniewice-Laski-Jeżów-Wygoda-Siomki-Gąski-Bujny-Piotrków Trybunalski-Raków Duży-Wola Moszczenicka-Moszczenica-Baby-Kiełczówka-Kalska Wola-Kalinów-Będków-Zacharz-Łaznów-Rokiciny-Stefanów-Pogorzałe Ługi-Chrusty Nowe-Żakowice-Koluszki-Bogdanka-Zalesie-Brzeziny

Dane wyjazdu:
46.65 km 0.00 km teren
02:10 h 21.53 km/h:
Maks. pr.:41.92 km/h
Temperatura:5.0
HR max:193 (101%)
HR avg:136 ( 71%)
Podjazdy:241 m
Kalorie: 1411 kcal

wieczorem na A2

Czwartek, 20 października 2011 · dodano: 20.10.2011 | Komentarze 6

Po pracy udało mi się zakupić żaróweczkę w5w do fiesty, bo w marketach jakoś wyszły, a na przegląd głupio jechać bez pozycyjnego:/ Ucieszony, że żarówka upalona po tej stronie co to jeszcze ma chuda dłoń się jakoś mieści, przystępuję do wymiany i... chrup... no kurna oczywiście musiało coś pójść nie tak; zaczep reflektora poszedł:/ Kto to do jasnej ******* projektuje? I tak chcąc nie chcąc lampę trzeba było z afta wykręcić i w domku naprawić.
Z rowerowym oświetleniem takich problemów nie mam, więc kolejna wieczorno-nocna trasa uskuteczniona. Wydawało się się, że asfalt przesechł i padać już nie będzie. Pół godzinki w piwnicy na zmianę oponek na Marathony i paręnaście minut po 17ej jestem na DW708. W Niesułkowie odbijam na Nowostawy i Dmosin obczaić postępy przy budowie wiaduktów. Robi się dziwnie mokro na jezdni... na objeździe wiaduktu błotko milusie. Niestety w Nowostawach, Szczecinie, Dmosinie, Lubowidzy chyba solidnie padało. Także 30km pokonuję z mokrym dupskiem i konkretnie uwalony błotem i piachem; szczególnie po krótkiej wizycie na placu A2 w Dmosinie.
Rower znów do totalnego mycia:
zapiaszczone Krosiwo © sandman

Znalazłem jeszcze trochę sił na przetarcie i nasmarowanie łańcucha, coby go szlag nie trafił do jutra. Resztkę sił straciłem podczas prania odzieży; pewnie do jutra nic nie wyschnie, to i rower odpadnie jutro...chyba...

Trasa:
Brzeziny-Tadzin-Dąbrówka Duża-Niesułków-Nowostawy Dolne-Szczecin-Dmosin-Lubowidza-Wola Cyrusowa-Niesułków-Dąbrówka Duża-Tadzin-Brzeziny

Dane wyjazdu:
106.15 km 7.00 km teren
04:40 h 22.75 km/h:
Maks. pr.:51.14 km/h
Temperatura:5.0
HR max:188 ( 98%)
HR avg:146 ( 76%)
Podjazdy:479 m
Kalorie: 3380 kcal

polarowo do Łowicza

Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 17.10.2011 | Komentarze 2

Piękna słoneczna niedziela, tylko... no oczywiście niezbyt ciepło:( W południe około 5'C na termometrze, ale nie zniechęciło mnie to zbytnio:) Założyłem koszulkę, polar, na to nanotexa i... ujechałem tak aż 11km:) Na wysokości Kotulina przerwa na przystanku PKS na zmianę odzieży; polar do sakwy, a zamiast t-shirta długi rękaw. Trochę lepiej, chociaż trochę chłodno, a pozbywanie się zapasów soli nie ustało:( Tym niemniej z delikatnym wiaterkiem lekko w plecy zacnie jedzie się do samego Łowicza. Na Nowym Rynku parkuję po 1:31h ze średnią 25,72km/h. Jakieś dwukołowce już tu są, tylko jakieś takie wypasione;):

Na Nowym Rynku (przypominam jeden z trzech w Europie, obok Paryża i Bonn, rynek na planie trójkąta) całkiem przyjemnie się siedzi przy takiej słonecznej pogodzie.

Czas niestety goni, więc króciutka runda po łowickich uliczkach i trzeba wracać do domu.
Kilka uchwyconych miejsc:
Dawny kościół ewangelicki:

uliczka z widokiem na bazylikę katedralną

Bazylika katedralna i pomnik JP2:

Ratusz

Bazylika katedralna raz jeszcze

Nad Bzurą

Kościół Św. Ducha

Powrót na Nowy Rynek

Aby nie wracać tą samą trasą w Treku wypatruję alternatywna trasę przez podłowickie wioski. Okazuje się, że trafiam na drogę, którą jechałem do Łowicza w zeszłym roku, przez uroczy lasek miejski ulicą Łyszkowicką:

podziurawiony "asfalt" skłaniał do wybrania równoległego singla w lesie, chociaż tam kręciło się trochę łowiczan. Co mnie czeka po wyjeździe z lasu już wiedziałem - droga polna z elementami asfaltu:) (fotka w relacji z 2010r.)Przynajmniej jakieś 2 afta rowerem wyprzedziłem:) Przed Uchaniem odbijam jednak na asfalt, kilka dodatkowych km przyda mi się do dystansu:)
W Seligowie trafiam na opustoszały przy niedzieli plac budowy A2. Podbudowa i warstwa wiążąca już miejscami położone a wiadukt drogowy w polu:

Pod Łowiczem dominują rozległe, otwarte krajobrazy. Na fotce okolice Pszczonowa; nie wiem czy to jeszcze Równina Łowicko-Błońska:

Docieram do Lipiec Reymontowskich, gdzie następuje przerwa konsumpcyjna. Spałaszowanie zmarzniętego sznikersa nie jest wcale takie proste:D Standardowo fotka Reymonta:

DW705 w Jeżowie już od roku stoi rozkopana; to jest jakieś 300mb drogi.

Z Rogowa przez Olszę i Michałów docieram do DK72 w Przecławiu. Jeszcze niedawno na tym zjeździe w Olszy robiłem foteczki maków polnych:

Seteczkę udało się zamknąć jeszcze przed tabliczką Brzeziny (dokładnie 100,1km:); ostatnio musiałem doginać setki po mieście:) No i 7000km w roku stuknęło. Cichy plan zrealizowany:)

Trasa:
Brzeziny-Szymaniszki-Henryków-Kołacin-Kołacinek-Dąbrowa Mszadelska-Teresin-Trzcianka-Kalenice-Łyszkowice-Wrzeczko-Gzinka-Nowe Grudze-Jamno-Łowicz-Zawady-Seroki-Bobiecko-Seligów-Zakulin-Pszczonów-Chlebów-Lipce Reymontowskie-Zagórze-Słupia-Jeżów-Przyłęk Duży-Rogów-Olsza-Michałów-Przecław-Brzeziny

Dane wyjazdu:
46.88 km 0.00 km teren
02:06 h 22.32 km/h:
Maks. pr.:36.53 km/h
Temperatura:6.0
HR max:189 ( 98%)
HR avg:141 ( 73%)
Podjazdy:242 m
Kalorie: 1377 kcal

Nocna eskapada do Dmosina

Piątek, 14 października 2011 · dodano: 14.10.2011 | Komentarze 3

Dziś konkretnie zimno. Rano 0'C. Na dyżurze radioizotopowym za oknem "pokoju gorącego" przez kilka godzin widziałem szron na przedszpitalnych chojakach. W Brzezinach chmury gnały jak jak szalone; to świeciło słońce to padał deszcz; Wieczorem olałem niepewność pogody i paręnaście minut po 18-ej wyruszyłem na nocną przejażdżkę po okolicy.
A Gdzie? Jakżeby inaczej, jak noc to ciemny cyrusowy las:) Przy okazji zahaczyłem o wiadukty w Nowostawach i Dmosinie:) Coś tam grzebią przy świetle mocnawych nawet halogenów.
Przed Niesułkowem na końcu podjazdu trafiam na jakieś psisko; no i spokojną jazdę szlak strzelił:/ doginam do maksa 36km/h i w Niesułkowie jestem już cały mokry:( odpinam kurtkę, robię tunel między rozpięciem a wywietrznikami pod pachami:D Tylko żeby to działało trzeba szybko jechać, a jak się szybko jedzie to się generuje więcej ciepła...hmmm...
W Dmosinie zatrzymuję się pod kościółkiem; cykam tą miernej jakości fotę i jadę dalej na plac A2.
kościół w Dmosinie © sandman

Na placu robót nie bawię długo; cieć w stróżówce mnie deprymuje więc zawracam na Lubowidzę i dalej na cyrusowy las. Na niesułkowskim podjeździe szacuję swoje szanse w ewentualnym starciu z psinką, ale na szczęście już jej nie spotykam w drodze powrotnej:) Do Brzezin już bez niespodzianek.
Kiepska aura mnie nie pokona:)



Trasa:
Brzeziny-Tadzin-Dąbrówka Duża-Niesułków-Nowostawy dolne-Szczecin-Dmosin-Lubowidza-Wola Cyrusowa-Niesułków-Dąbrówka Duża-Tadzin-Brzeziny

Dane wyjazdu:
41.62 km 3.00 km teren
01:52 h 22.30 km/h:
Maks. pr.:50.15 km/h
Temperatura:8.0
HR max:185 ( 96%)
HR avg:147 ( 76%)
Podjazdy:231 m
Kalorie: 1295 kcal

zimno, wietrznie, ale przynajmniej sucho

Środa, 12 października 2011 · dodano: 12.10.2011 | Komentarze 1

Jak w tytule; pogoda nie rozpieszcza rowerzystów. Wczoraj padało cały dzień, dziś pół dzionka, ale o 16ej asfalty wyschły na tyle, że można było wyjechać rowerem pozbawionym błotników:)
Wspominałem, że zimno i wieje...? Wiatr wg synoptyków miał powiewać dzisiaj z prędkością do 60km/h; hmm, chyba aż tak to nie wiało, choć jechało się strasznie ciężko i czasami nawet miotało trochę bajkiem po asfalcie.
W poniedziałek umyłem bajka z postautostradowego pyłu, nasmarowałem łańcuch i wymieniłem spd na platformy; czas zmienić butki na cieplejsze i wodoodporne treki. Wieczorem niestety zaczął padać deszcz i testowanie platform odroczyło się do dnia dzisiejszego.
Trasa na wiadukty nad A2 w Nowostawach i Strykowie. Trochę korciło żeby na obiekt wjechać, ale na przeciwnym najeździe jeszcze coś grzebali, więc bym się pewnie naraził robotnikom i awantura by była.
najazd na WD243a od strony Strykowa © sandman

Po kolejnych mijankach odbijam w Niesułkowie na Lipkę oblukać buczynę w janinowskim lesie...kurcze pod górę i pod wiatr, zwykle wybieram przeciwny kierunek pokonywania tej trasy:/
A w lesie...
Srebrni Jeźdźcy w janinowskim jeszcze cali zieloni:
janinowskie październikowe buki © sandman

W trasie powrotnej odbijam jeszcze na las na Grzmiącej zerknąć za jakimś podgrzybkiem, ale grzybów brak totalny:(
Powrót, kąpiel, obiad i do mechanika odebrać afto.
420pln w plecy...
błotniki bym se kupił do roweru...
i kółka na slicki...
no i na Pidżamę Porno bym zawitał:(


Trasa:
Brzeziny-Tadzin-Dąbrówka Duża-Niesułków-Nowostawy Dolne-Stryków-Niesułków-Lipka-Anielin-Janinów-Buczek-Grzmiąca-Tadzin-Brzeziny

Dane wyjazdu:
103.61 km 1.00 km teren
04:22 h 23.73 km/h:
Maks. pr.:42.99 km/h
Temperatura:8.0
HR max:190 ( 99%)
HR avg:147 ( 76%)
Podjazdy:460 m
Kalorie: 3169 kcal

każdy kilometr bez deszczu to radość

Sobota, 8 października 2011 · dodano: 08.10.2011 | Komentarze 3

Sam się zastanawiam czy wyjazd w taką pogodę na taką trasę to jeszcze odwaga, czy już głupota;) Ale stało się, kolejna jesienna setka zaliczona. Wyjazd w stronę Koszulek; pierwszy przystanek - leśniczówka w Budziszewicach. Przerwa sznikersowa:)
Budziszewice - leśniczówka © sandman

Zakładam polar zamiast nonotexu; po kilkuset metrach dokładam jacka wolfskina na plery:) zbytnio wieje. Wkrótce docieram do Ujazdu; zaczyna coś kropić. Znajduję wiatę przystankową, gdzie przeczekuję deszcz. Na niebie pojawia się tęcza, ot taki sympatyczny akcent...:
tęcza w Ujeździe © sandman

Po kilkunastu minutach przestało padać więc wróciłem do kontynuowania podróży. Jakieś ciemne chmury krążyły, ale co mam do stracenia? suche majtosy najwyżej:D
Z wojewódzkiej 713tki robię skrót przez Sangrodz i docieram do...
Dojechałem do DK8 © sandman

byłej krzyżówka z DK8. Chyba tworzą ekspresówkę, ale dla roweru to nie problem; przebijam się na nowy pas, chyba w technologii betonowej.
Na DK8 © sandman

Trochę korci żeby się po tym betonie przejechać, ale czas goni niestety.
Wreszcie docieram do zapory na Pilicy w Smardzewicach. Zalew Sulejowski po raz drugi w sezonie zaliczony:)
na zaporze w Smardzewicach © sandman

Pogoda nie nastraja do dłuższej kontemplacji:
Jezioro Sulejowskie © sandman

coś dla żeglarzy © sandman

Wracam przez Nagórzyce; fajny szlak; nagorzyckie skarpy po lewo, po prawo chodniczek odgrodzony od jezdni barierką energochłonną - trochę górskich klimatów; Docieram do grot; jeszcze nie otwarte i wg pana stróżującego nie zanosi się na rychłe otwarcie.
Groty Nagórzyckie © sandman

Na późny obiad ląduję w tomaszowskim Mac'u. Wychodzę z knajpy z posiłkiem, a tu grad pocina w najlepsze. Znów mam szczęście:)
gradobicie podczas posiłku © sandman

Po raz kolejny znajduje potwierdzenie teza, że kto nie ma szczęścia w (wstawić dowolne) ten ma szczęście na rowerze. Zasilony w nowe kalorie wyruszam w drogę powrotną. Chmury może i nie wyglądają ciekawie, ale wyjścia nie mam; Za Budziszewicami odpalam pierwsze świecidełka. W Słotwinach dopalam się czołówką, bo nie widzę już nic na liczniku rowerowym. 19:20, po kilku rundkach rozjazdowych po Brzezinach jestem w domu. Jest 6'C na termometrze. Trochę dziś pomarzłem i wypociłem się na rowerze. Sam nie wiem jak dałem radę przejechać ta stówkę na pół bidonu i kubek ice tea w drodze powrotnej:\ Ale tak już chyba będzie aż do wiosny.
Przy okazji stworzyłem wersję alteranatywną refrenu piosenki DOZP do słów Harasymowicza, taką bardziej dla jesiennego rowerzysty:D
"jak koła nasze w mrocznym rytmie wznosiły się pagóry opadały,
tak dzieje się gdy jesień przyjdzie, wypala rolnik stare trawy"
:)
oryginał:



Trasa:
Brzeziny-Zalesie-Bogdanka-Koluszki-Słotwiny-Redzeń-Regny-Budziszewice-Zaosie-Niewiadów-Ujazd-Sangrodz-Zaborów 2-Łazisko-Niebrów-Tomaszów Mazowiecki-Smardzewice-Swolszewice Małe-Nagórzyce Duże-Tomaszów Mazowiecki-Zaborów 1-Sangrodz-Ujazd-Niewiadów-Zaosie-Budziszewice-Regny-Redzeń-Słotwiny-Koluszki-Bogdanka-Zalesie-Brzeziny

Dane wyjazdu:
101.63 km 1.00 km teren
04:16 h 23.82 km/h:
Maks. pr.:61.50 km/h
Temperatura:18.0
HR max:204 (106%)
HR avg:151 ( 79%)
Podjazdy:498 m
Kalorie: 3084 kcal

setka z okazji utraty prawa wykonywania zawodu

Czwartek, 6 października 2011 · dodano: 06.10.2011 | Komentarze 0

Dziś zawitałem do OIA w Łodzi. Okazało się, że z dniem 30 września utraciłem prawo wykonywania zawodu farmaceuty aptekarza. Tym samym zamknąłem ten 11-letni, chlubny okres mojego żywota... przynajmniej tymczasowo;) Październik zostanie moim ulubionym miesiącem w roku, takie mam przeczucia;)
Dawno nie jeździłem, wiatr straszny, ale setkę okolicznościową wykręciłem. Przy okazji pobiłem chyba swój rekord prędkości na rowerze: 61,50km/h.
Nad jezioro z wiatrem; średnia na pierwszym przystanku, krzyżówce z krajową 14-tką, ponad 31km/h. Później wiadomo, było tylko gorzej:( Ostatnie 30km w ciemnościach nad wyraz ciepłej jesiennej nocy.
Wrażeń z kontemplacji Równiny Łowicko-Błońskiej i fotek nie zamieszczam, bo mi się nie chce:)


Trasa:
Brzeziny-Szymaniszki-Henryków-Kołacin-Kołacinek-Dąbrowa Mszadelska-Teresin-Kalenice-Łyszkowice-Wrzeczko-Gzinka-Nowe Grudze-Jez Okręt-Lisiewice Duże-Skaratki-Domaniewice-Albinów-Wola Lubiankowska-Kuźmy-Zawady-Ząbki-Kałęczew-Dmosin-Szczecin-Nowostawy Dolne-Niesułków-Dąbrówka Duża-Tadzin-Grzmiąca-Brzeziny

Dane wyjazdu:
61.53 km 8.00 km teren
02:38 h 23.37 km/h:
Maks. pr.:45.31 km/h
Temperatura:16.0
HR max:195 (102%)
HR avg:146 ( 76%)
Podjazdy:359 m
Kalorie: 2011 kcal

dzieje się to co ma się dziać

Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 02.10.2011 | Komentarze 2

Wczorajszy plan powtórnego zdobycia Zalewu Sulejowskiego nie wypalił:( Okazało się, że mam do starcia 3kg ziemniorów na obiad i mycie okien:( Po południu pojawił się grill i z roweru nic nie wyszło. Było za to duuuużo promili, które nie nastrajały pozytywnie do dzisiejszej wycieczki; pogoda o poranku zresztą też:( Po południu olałem jednak kalkulator i wyjechałem na "mój pagór" w Dobrej. Okazało się, że jest strasznie zimno i wilgotno; marzłem, ale byłem zdeterminowany na pagór dotrzeć. W Moskwie niebo jeszcze całkowicie zasnute chmurami, a horyzont spowity mgłami:
za plecami jesienna Moskwa © sandman

mglisty zjazd na Byszewy © sandman

Kilka godzin wcześniej, w gęstej mgle byłoby pewnie jeszcze bardziej urokliwie na polanach byszewskich, ale cóż...
zjazd kukurydziany © sandman

Z Byszew przez Dobieszków zmierzam do Dobrej, skąd po 2 kilometrach piaszczystego podjazdu docieram do celu. Na pagórze spędzam ponad pół godziny; jest śniadanko, sesyjka zdjęciowa i czas na chwilę zadumy w tym pięknym miejscu:
Nowiny - panorama na kościół w Dobrej © sandman


Dobra - widok na północ © sandman


koniki na pagórze © sandman


katowanie samowyzwalacza © sandman


katowanie samowyzwalacza cd © sandman


Dobra-Nowiny widok na zachód © sandman

Jakieś 1500km za tym pagórem leży Rouen... Zbyt daleko na wycieczkę rowerową;) Powrót pętlą przez Szczawin, Swędów, Smolice i Stryków. Na mijankach na Brzeziny znów się wystałem niemiłosiernie. Na wylocie ze Strykowa jeszcze ciekawy obrazek:
ptasie zgrupowanie pod Strykowem © sandman

No i jazgot kilku/nastu/dziesięciu tysięcy dziobów szykujących się do odlotu z naszego pięknego kraju też niezły.





Trasa:
Brzeziny-Buczek-Jaroszki-Moskwa-Byszewy-Borchówka-Dobieszków-Michałówek-Dobra-Kiełmina-Klęk-Józefów-Wołyń-Szczawin-Swędów-Smolice-Stryków-Niesułków-Dąbrówka Duża-Tadzin-Brzeziny