Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sandman z miasteczka Brzeziny. Mam przejechane 19091.13 kilometrów w tym 1909.43 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sandman.bikestats.pl

Licznik odwiedzin

    Free counters!

Odwiedzone gminy

Wpisy archiwalne w kategorii

w kolektywie

Dystans całkowity:799.74 km (w terenie 214.00 km; 26.76%)
Czas w ruchu:48:34
Średnia prędkość:16.15 km/h
Maksymalna prędkość:59.26 km/h
Suma podjazdów:4603 m
Maks. tętno maksymalne:204 (106 %)
Maks. tętno średnie:148 (77 %)
Suma kalorii:24298 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:31.99 km i 2h 01m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.18 km 0.00 km teren
01:05 h 14.01 km/h:
Maks. pr.:26.95 km/h
Temperatura:7.0
HR max:147 ( 76%)
HR avg:105 ( 54%)
Podjazdy: 75 m
Kalorie: 373 kcal
Rower:Tokaj

pod katedrę

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 08.01.2014 | Komentarze 0

Z Kasią zobaczyć szopkę przed łódzka katedrą. Po drodze mijamy tragiczny wypadek z udziałem pijanego motorniczego.
Przez ogólnie rozkopaną Łódź trzeba trochę pokluczyć rowerem aby dotrzeć do celu.




Dane wyjazdu:
20.69 km 3.00 km teren
01:28 h 14.11 km/h:
Maks. pr.:31.42 km/h
Temperatura:8.0
HR max:158 ( 82%)
HR avg:110 ( 57%)
Podjazdy:112 m
Kalorie: 546 kcal
Rower:Tokaj

na Radogoszcz

Niedziela, 5 stycznia 2014 · dodano: 08.01.2014 | Komentarze 0

Wycieczka z Kasią na Radogoszcz:)
Spokojna jazda w kolektywie i tętno maksymalne jak średnie przy samotnej jeździe:)
Chociaż z takim widokiem przed kierownicą i tak lekko zawyżone...;)

Powrót od rodziców po zmroku; pierwsza nocna przejażdżka Kasi:)




Dane wyjazdu:
68.79 km 22.00 km teren
03:34 h 19.29 km/h:
Maks. pr.:55.96 km/h
Temperatura:16.0
HR max:204 (106%)
HR avg:148 ( 77%)
Podjazdy:585 m
Kalorie: 3114 kcal

tour de Kalonka 2012

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 15.09.2012 | Komentarze 0

W tym roku trasa czerwona; początkowo miała być czarna, ale do zapisów była straszna kolejka, więc padło na czerwoną:) między innymi też dlatego, że wiodła przez pagór w Dobrej:
pagór w Dobrej © sandman


pagór w Dobrej © sandman

Startowaliśmy jako ostatnia grupa czerwona; wstrzymaliśmy się z wcześniejszym startem na prośbę organizatorów, aby grupa nie była zbyt liczna. No i goniliśmy grupę poprzedzającą, ale się nie udało. Początkowo częste przystanki przez maruderów z tyłu kompletnie zniszczyły i tak niezbyt energiczne tempo wycieczki. W zeszłym roku to gnaliśmy:) Ale w tym roku więcej przygód; ktoś tam na końcu prawie zasłabł po niespełna 2km, ktoś zaliczył wywrotkę; ja zerwałem łańcuch na ulicy Serwituty:( Puściła lekko już zużyta przez, w sumie niezbyt częste, mycia łańcucha spinka. Na szczęście miałem zdemontowaną rano przed wyjazdem z drugiego roweru spinkę Sun Race'a:) Troszkę nie chciała się zapiąć, ale w końcu dała za wygraną i pomknąłem dalej na mój pagór w Dobrej:) Przy okazji naprawy usterki znów upaprałem w smarze pół roweru, pieczołowicie czyszczonego wczoraj w nocy, a moczący się w benzynce całą noc łańcuch ochoczo przyjął tony łagiewnickiego piasku:( Dalej było już bez przygód. Prawie na finiszu czekał nas jeszcze długaśny podjazd o nawierzchni z kostki:) Super się na nim zmęczyłem, ale dojechałem praktycznie na czele:) Biorąc pod uwagę, że startowałem jako ostatni, bo postanowiłem ściągnąć bluzę przed podjazdem, tym bardziej to cieszy:) Tylko, że jeszcze ponad 20km do domu...
Powrót już trochę na zmęczeniu; na szczęście wiatr trochę sprzyjał:)
Przed wyjazdem zjadłem jeszcze tourową zalewajkę i obejrzałem pokazy cyklotrialowe:
pokazy cyklotrialowe Td Kalonka 2012 © sandman

Później były jakieś losowania nagród, występy bębniarzy, znów kolejne losowania...
niestety losowania rowerów nie doczekałem:( nie chciało mi się jeszcze prawie godzinę czekać na tym chłodzie; tym bardziej, że pojedyńcze krople dosięgały już ziemi.

Trasy:
dojazd:
Brzeziny-Tadzin-Grzmiąca-Buczek-Jaroszki-Moskwa-Byszewy-Borchówka-Niecki-Kalonka
21,81km, 0:58h, śr 22,23km/h, max 45,93km/h, teren 2km
tour:
Kalonka-Imielnik Stary-Moskule Nowe-Las Łagiewnicki-Dobra-Borki-Kalonka (trasa czerwona)
26,48km, 1:45h, śr 15,05km/h, max 55,96km/h, teren 18km
powrót:
Kalonka-Niecki-Borchówka-Byszewy-Moskwa-Jaroszki-Buczek-Brzeziny
20,50km, 0:51h, śr 23,93km/h, max 48,06km/h, teren 2km


Dane wyjazdu:
110.60 km 19.00 km teren
04:59 h 22.19 km/h:
Maks. pr.:59.26 km/h
Temperatura:15.0
HR max:190 ( 99%)
HR avg: (%)
Podjazdy:658 m
Kalorie: 2620 kcal

Tour de Kalonka 2011

Sobota, 17 września 2011 · dodano: 17.09.2011 | Komentarze 7

Tour de Kalonka... mój drugi event rowerowy w tym roku. Rowerzystów jeszcze więcej niż na maratonie w Brzezinach. Ale oprócz wycinaków jet sporo normalnych bikerów... no i nie trzeba się ścigać:) Sam dojazd do Kalonki dosyć szybki. Dzień wcześniej zmieniłem oponki na nobby nic'ki; na tych gumach szybkość to większe wyzwanie niż na Marathonach:) A spieszyć się musiałem, bo wyjechałem z 15-minutowym opóźnieniem, a przez problem z wyjazdem spod bloku(powodowanym rynkowym ruchem) obrałem dłuższą o kilka kilometrów trasę. Wspomnę jeszcze o przeziębieniu, które zmusiło mnie do zażycia przed wyjazdem kwasu acetylosalicylowego produkcji krajowej:) Tym niemniej średnia do Kalonki ponad 25km/h. Na miejscu spory ruch rowerzystów i pieszych. Odbieram karty rejestracyjne; za chwilę zjawia się Kasia i uderzamy zarejestrować się na najdłuższą, najtrudniejszą i w ogóle trasę czarną.
Tour de Kalonka - baza rajdu © sandman

Spotykam jeszcze Kocuriadę, która postanawia wystartować z I-szą grupą czarną. Ja muszę odebrać jeszcze rajdową koszulkę rowerową... o niej trochę dalej...
W międzyczasie robimy jakieś fotki:
w tle nagrody m.in. Specialized, którego nie wylosowałem:( © sandman

Pan i jego wierny Rumak © sandman

Z Kasią ustawiamy się na starcie drugiej grupy czarnej.
bramka startowa rajdu Tour de Kalonka © sandman

No i ruszamy... Przewodnika głównego nie ujrzymy aż do Parowów Janinowskich:) Ale ludzie wypruli; jakby co najmniej tydzień rowerem nie jeździli:D Single track na Dobieszków wzdłuż rzeki bajeczny; muszę tam kiedyś jeszcze pojechać samotnie. Rewelka!!! Nawet ludziska radzili sobie nieźle:) Pierwszy postój pod Rezerwatem Parowy Janinowskie. Przewodnik dostaje ochrzan; dogania nas chyba grupa 3-cia. Dokonujemy podziału na grupę szybką i "mniej szybką". Chwila na popas i... standardową wymianę koszulek:) No właśnie... okazało się, że dostałem koszulkę damską:( a tak dobrze leżała:) Cyklistki bardziej zaawansowane wiekiem usilnie chciały się wymienić, a że mam "mientkie" serce, więc ustąpiłem i dokonałem wymiany; używka za nieśmiganą, ale seksowność ch*j strzelił:D A raz wyglądałem dobrze w koszulce:(
To te Cyklistki w niebieskich strojach:):
popas w rezerwacie Parowy Janinowskie © sandman

Tu już chyba w "męskiej wersji":
Parowy Janinowskie © sandman

Przejazd przez las janinowski był bardzo ślamazarny; masakra; prędkość w granicach 6-9km/h nie była rzadkością i przystanki co większa łacha piachu:(
przystanek w lesie janinowskim © sandman


w janinowskim lesie © sandman

Na finiszu rajdu przewodnicy kompletnie dali ciała. Zamiast jechać pierwszym skrętem na Buczek z drogi na Stryków pojechali skrętem na Inter-Solar w Buczku, gdzie była druga dłuższa przerwa:
na skarpce po Inter-Solarem © sandman

Nawet co bystrzejsi osobnicy strzelili rowerowe piwko:) Ja ograniczam, więc łyk izotonika musiał mi wystarczyć:) Dalej przewodnicy się w ogóle nie popisali; zamiast jechać terenem na betonowany zjazd przez Głogowiec pojechali niebieską trasą przez Moskwę i Janów. Cóż.. raz tylko tędy jechałem, więc nie mam co narzekać;)
Na placówkę rajdu dojechaliśmy prawie jako ostatni. Zostawiliśmy Kocuriadzie rowery do przypilnowania i udaliśmy się po zasłużoną zalewajkę Inter-Solaru. Kolejka była niebotyczna, ale... w kolejce stała też Ania, która jak się okazało była przewodnikiem na pierwszej czarnej trasie. No niestety się minęliśmy przy rejestracji i nie było nam dane jechać wspólnie. Po losowaniu (nic nie wygrałem znów, czyli bez niespodzianki) Ania zaprosiła nas do Siebie na pyszne lody waniliowo-czekoladowe i wspominki z rajdu po ukraińskich Gorganach:) Niestety czas gonił i trzeba było wracać do domku. Zasilony kaloriami lodowymi wykręciłem jeszcze traskę przez Stryków i Dmosin. Nadrobiłem przy tym 2,5km do średniej prędkości:)
Statystyki
do kalonki:
22km średnia: ~25km/h
rajd:
34,5km, średnia: 17,69km/h
powrót:
51,4km średnia: 24,17km/h

Klimat pożegnań, utrzymujący się od jakiegoś czasu, który nie oszczędził też tego rajdu, przypomniał mi stary przebój grupy Babsztyl, który chodził mi po głowie ostatnią 50-tkę dzisiejszej trasy. Więc zamieszczam, jako tło muzyczne wpisu, a co:)


Techniczne:
Pulsometr świrował na całego:( Myślałem, że go rozgryzłem, że wiesza się jak gwałtownie przyspieszam, jak tętno rośnie błyskawicznie do niebotycznych wartości, jak pojawiają się jakieś arytmie; jednak nie, na fitnesie podczas rajdu też się skubaniec wyłączał:/ Wymienię bateryjki i poleci gwarancja chyba, albo oleje to i będę się cieszył jazdą tak jak to drzewiej bywało:)
Aproksymacja:
do Kalonki - 22km: na beztlenie i na progu
rajd 35km: fitness i trochę tlenu (~~po 57km śr=148hr, maks=190hr)
z Kalonki 51km na beztlenie i progu (~śr=159hr, maks=187hr)
kalorie ze SportTracka 2620kcal

Trasa:
Brzeziny-Tadzin-Grzmiąca-Buczek-Jaroszki-Moskwa-Byszewy-Borchówka-Niecki-Kalonka-(Tour De Kalonka: Dąbrówka-Dobieszków-Ługi-Cesarka-Warszewice-Anielin-Parowy Janinowskie-Grzmiąca-Buczek-Jaroszki-Moskwa-Janów-Grabina-Bukowiec-Kalonka)-Niecki-Boginia-Stare Skoszewy-Bartolin-Sierżnia-Stryków-Niesułków-Nowostawy Górne-Szczecin-Dmosin-Grodzisk-Nagawki-Koziołki-Kołacin-Henryków-Szymaniszki-Brzeziny

Dane wyjazdu:
33.09 km 20.00 km teren
02:24 h 13.79 km/h:
Maks. pr.:33.67 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:122 m
Kalorie: 775 kcal

UWAGA, atakują nas!;)

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · dodano: 25.04.2010 | Komentarze 0

Wycieczka na torfowisko w Rąbieniu. Do Łodzi rowerek przyjechał na bagażniku hakowym fieścinką:) Start na ulicy Pawia, skąd asfaltem, ścieżkami rowerowymi tudzież chodnikami datarliśmy na Teofilów. Droga przez wielkie miasto jest jednak strasznie uciążliwa; ścieżka rowerowa raz po prawej stronie, raz po lewej stronie drogi i co kilkadziesiat/kilkaset metrów postój na światłach. Za Teofilowem na szczęscie sporo jazdy terenowej:) Po drodze mijamy, tudzież towarzyszymy rowerowej grupce "młodzieży bardziej zaawansowanej wiekowo" Na leśnym dukcie postanawiamy z Kasią lekko przyspieszyć; I tu pada niesamowity okrzyk: "UWAGA, ATAKUJA NAS!";) Za kilka latek pewnie to my bedziemy tak krzyczeć na młodszych rowerzystów;) Po kilkunastokilometrowej drodze docieramy ro rezerwatu. Widać kawałek bajorka; Zaczepiają nas jakieś "młodociane dziennikarki", chcą zrobić z nami wywiad na temat wiedzy o naszym torfowisku:D Szybko uświadamiamy koleżanki, że nasza wiedza jest raczej zerowa w tej materii; no i dyktafonów nie lubimy:) Pod naciskiem towarzyszy wyprawy wyruszamy spenetrować torfowisko wzdłuż "lini" brzegowej. Nauczony doświadczeniem, że wszystko co w miarę okrągłe da się okrążyć, zawzięcie forsuję koncepcję jazdy dookoła zbiornika rowerem. Zaawansoany "chaszczing" rowerowy kończy się po kilkudziesięciu metrach. Więc zawracamy, spróbujemy pieszo;) W następstwie wymuszonego podziału ekipy, wraz z Kasią wyruszamy przecierać szlak;) Pierwsze trudności już kilka metrów za miejscem w którym zrezygnowaliśmy z jazdy/prowadzenia rowerów. Na (nie)szczęscie udaje mi sie kilka metrów dalej wypatrzyć jakąś scieżkę. Z każdą minutą robi się jednak coraz mniej ciekawie; drzewek ubywa, kępy trawy coraz mniejsze i spróchniałe ruchome gałęzie. W butach coraz bardziej mokro:( Zawracamy? Już chyba ponad połowa;) Walczymy dalej, choć wymaga to zanurkowania butami pod powierzchnię rezerwatu;( W całkowicie przemoczonych butach docieramy do jakiegoś mostku. Na nim "dziennikarki". - Da się tu dalej przejść tym szlakiem? -A tu jest jakiś szlak wogóle? Po takiej odpowiedzi wygramoliliśmy się mostkiem na piaszczystą leśną drogę. Chwila na pozbycie się nadmiaru wody z obuwia i po parudziesięciu krokach byliśmy spowrotem wśród naszej ekipy rowerowej. Zmiana:) Druga część ekipy nie była tak zawzięta; spenetrowali ile się dało po prawo, później na lewo i mieli suche buty. A człowiek gupi i zawzięty marznie na wietrze w przemoczonych butach:(
Powrót "pi razy drzwi" podobną traską, tylko w nogi trochę chłodno. Na Teofilowie żegnamy Olę i Krzyśka; na Alejach Włókniarzy odłącza się od nas Kasia. Razem z Olą chodnikami Limanki docieramy na ul. Pawia. Jescze tylko zmontować bagażnik, przytrochyć rowerek i ostatnie kilometry wycieczki w aftku z ciepłym nawiewem na zmarznięte stopy:)

Rezerwat torfowisko Rąbień © sandman


Rezerwat torfowisko Rąbień © sandman


Rezerwat torfowisko Rąbień © sandman


Chaszczing bagienny na torfowisku Rąbień © sandman


Rezerwat Torfowisko Rąbień © sandman


koniec pseudoszlaku po torfowisku © sandman


Uczestnicy:
Ola K., Ola D., Krzysztof G., Kasia G. i ja

Trasa:

Łódź, ul. Pawia - Łódź,Teofilów - Rąbień, rezerwat torfowisko Rąbień - Teofilów - ul. Pawia