Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sandman z miasteczka Brzeziny. Mam przejechane 19091.13 kilometrów w tym 1909.43 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sandman.bikestats.pl

Licznik odwiedzin

    Free counters!

Odwiedzone gminy

Dane wyjazdu:
52.89 km 13.00 km teren
03:38 h 14.56 km/h:
Maks. pr.:35.64 km/h
Temperatura:15.0
HR max:206 (107%)
HR avg:151 ( 79%)
Podjazdy:602 m
Kalorie: 3623 kcal
Rower:Tokaj

BBB Trip dzień drugi, czyli deszczowa ewakuacja

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 29.06.2012 | Komentarze 0

Piątkowy poranek; budzik 6:00... nadal krople wody uderzają o tropik namiotu:( leżę i czekam, może jednak przestanie... nie przestaje:( gotuję wodę na herbatę i gorący kubek jako podstawę śniadania. Zagryzam kabanosami i rozmysśam jak tu jechać w taką pogodę. Festiwal Bazuna zaczyna się około 11-ej, więc planowo powinienem wyruszyć około 8-ej rano. Lecę do łazienki na poranna toaletę, mycie garów i podładowanie telefonu. Z zadaszenia obserwuję stojący w strugach deszczu namiot i rowerek:



Po 7-ej ulewa trochę łagodnieje, w lekkim deszczu zwijam mokry namiot i przygotowuję rower do wyprawy na Kaszuby. Po drodze oczywiście muszę zahaczyć o kilka elementów sopockiego krajobrazu:



Na plaży jestem sam; po kilkunastu metrach przedzierania się przez piasek porzucam Tokaja i samotnie podążam ku falom Bałtyku, aby spłukać z dłoni deszczówkę.



Na tonącej w strugach deszczu plaży spędzam raptem kilka minut i czym prędzej udaję się w kierunku wyznaczonej w Google Maps trasy do Przywidza. Tu niestety pojawiają się pierwsze schody:( Trasa wiedzie przez Trójmiejski Park Krajobrazowy; dosyć pokaźne wzgórza, i błotniste drogi; obieram wersję asfalcikiem; tu niestety staje mi na drodze policyjna blokada:/ przepuszczają tylko z przepustkami UEFA:/ Już kompletnie przemoknięty i wkurwiony wracam do centrum Sopotu. Okazuje się, że objazd parku wiedzie przez Gdańsk, więc chcąc nie chcąc znów DDRem pocinam do Gdańska:( Na wylocie z Gdańska też niestety non-stop pod górę. Tempo spada, a ja i tak już jestem sporo czasu w plecy. Po prawo towarzyszy mi cały czas Trójmiejski Park Krajobrazowy, który wygląda naprawdę interesująco; rowerkiem na lekko pewnie jeździłoby się tam świetnie:)
Jakoś docieram do krajowej 7-ki, opuszczam ja w Lniskach. Za chwilkę przestaje padać deszcz:) no nareszcie:) W Przyjaźni zatrzymuję się w sklepiku. Robię przerwę śniadaniową na słodko, uzupełniam płyny, ściągam przemokniętą kurtkę i zakładam suchą koszulkę rowerową. Jeszcze tylko 10km w linii prostej do Przywidza. Jest sporo po 10ej, cóż trochę się spóźnię na przesłuchania konkursowe. Nie doceniam kaszubskich pagórów, jedzie się naprawdę dosyć wolno. Za Skrzeszewem kończy się asfalt, zaczyna się szutrowa droga przez mieszany las jodłowy. Widokowo super, czuję się prawie jak w górach. Później znów kawałek asfaltu i w Marszewskiej Górze, wśród malowniczych pagórów, znów zjazd na szlak terenowy. Niestety niespełna 3km dalej w głębokim błocie łapię kapcia w przednim kole:( Wyciągam dętkę, jakby trzymała powietrze, dziury nie widać; ale mam zapas, więc zakładamy...nie zakładamy; gumowany wentyl nie chce przejść przez oczko w obręczy:( Zakładam starą dętkę, może jednak będzie trzymała powietrze... nie trzyma:( na spękaniach w oponie widać pęcherzyki powietrza. Będę dopompowywał i jakoś te ostatnie 5km doprowadzę rower do bazy noclegowej...e tam, pompka też odmawia posłuszeństwa, w jedną stronę pompuje w drugą upuszcza powietrze:( Czarna rozpacz;( Pytam napotkanej Starowinki, czy taka błotnista droga do samego Przywidza... "Pan nie idzie do Przywidza, tylko nad jezioro" Patrzę na GPS, rzeczywiście trzeba skręcić w lewo... "ale panie przez taką górę, z takim rowerem, jeszcze bez powietrza, zapomnij pan" W pobliżu płynie rzeka, lecę zlokalizować przebicie w dętce; szybkie łatanie; no właśnie zbyt szybkie, powietrze dalej wolno ucieka. Nie chce mi się po raz kolejny demontować koła, wyruszam zarośniętym szlakiem na spotkanie pagóra. Pcha się ciężko, chaszcze po pas znów moczą nogi; zaczyna się las i większa stromizna...k****a no Giewont normalnie, rower chce mi przekoziołkować, zapieram się i pokonuję najgorsze hopki. Jestem kompletnie zlany potem, tętno 206bpm; jeszcze kilkaset metrów pod górę po polanie, kilka przerw i już z górki ostatnie 2km na Przywidz. Mijam małą scenę pod najdłuższym na Pomorzu wyciągiem narciarskim. Napotkany tubylec daje mi namiary na zakład wulkanizacyjny...oczywiście wita mnie karteczka: "zakład nieczynny";( Myślę, limit pecha na wyprawie wyczerpany. W domu towarowym mają niestety też tylko dętki z gumowanym wentylem auto, lub z wentylem dunlopa:( wypadałoby dokupić pompkę:( Wstrzymuję się z zakupami do jutra, z zamiarem porannej walki z problemem. Teraz do sklepu po piwo, po karnet na koncert jubileuszowy, rozbić namiot, przebrać się, zakupić obuwie na zmianę i już mozna się delektować 3 dniami 40-tego festiwalu BAZUNA:)

Dzień trzeci--->

Trasa:
Sopot-Gdańsk-Przywidz
Kategoria wyprawy, ponad 50km


Dane wyjazdu:
21.18 km 0.00 km teren
01:24 h 15.13 km/h:
Maks. pr.:27.51 km/h
Temperatura:16.0
HR max:162 ( 84%)
HR avg:121 ( 63%)
Podjazdy: 99 m
Kalorie: 725 kcal
Rower:Tokaj

BBB Trip dzień pierwszy, rozdział drugi: Gdańsk-Sopot, czyli zdążyć przed deszczem

Czwartek, 21 czerwca 2012 · dodano: 29.06.2012 | Komentarze 0

krótko po 13-ej wysiadam na dworcu głównym w Gdańsku. Tu oczywiście też nie ma śladów pochylni:/ Kilkanaście schodków do pokonania na dwa razy, osobno wór transportowy i osobno rower, i jesteśmy pod pochmurnym niebem Gdańska. Zaczynam szybkie zwiedzanie starówki:





Dalej w kierunku Sopotu na kemping. Większość trasy DDRem, ale w przeważającej części wypaśnym, z czerwonego betonu asfaltowego, nie gównianej łódzkiej kostki. W Sopocie sytuacja się pogarsza; droga mi się w końcu urywa, a co któreś skrzyżowanie znak zakazu ruchu rowerem:/ No dobrze, ale DDRa brak, chodniki czasami na szerokość pieszego, lampy, parkujące samochody i wystające płyty chodnikowe, koszmar dla sakwiarza:( Jakoś docieram na kemping nr 19; a tam remont budynków, ale kemping czynny; tylko cena dosyć wysoka, 35pln za noc pod pałatką?:( Na polu tylko kilka camperów, głownie niemieckich. Rozbijam się przy schodkach, coby przypiąć rower do poręczy i... zaczyna padać...jest około godziny 15:30; przede mną 18 godzin nieprzerwanego deszczu;(
Gotuję kluchy na obiad i dalej tylko leże/śpię w namiocie gdzieś do 21-szej w nadziei, że wreszcie przestanie lać i uda się wyskoczyć do sklepu po jakieś suple na śniadanie i piwo na wieczór. Padać jednak nie przestaje; w lżejszym na szczęście deszczu udaje się wyskoczyć pod prysznic i na pobliską stację paliw po piwko na wieczór. Konsumuję zakup i udaję się spać z nadzieją, że przez noc się wypada...


Dzień drugi--->

Trasa:
Gdańsk-Sopot

Dane wyjazdu:
28.39 km 0.00 km teren
01:14 h 23.02 km/h:
Maks. pr.:41.64 km/h
Temperatura:13.0
HR max:191 (100%)
HR avg:143 ( 74%)
Podjazdy:142 m
Kalorie: 874 kcal
Rower:Tokaj

BBB Trip dzień pierwszy, rozdział pierwszy, czyli o świcie na Kaliski

Czwartek, 21 czerwca 2012 · dodano: 29.06.2012 | Komentarze 0

Nadszedł dzień długo wyczekiwanej wyprawy Bałtyk-Bazuna-Bałtyk. W zeszłym roku jelitówka pokrzyżowała plany dotarcia na festiwal rowerem. W tym roku udało się wyruszyć z bajkiem, choć nie bez problemów. Sztycę podsiodłową zamontowałem do nowego roweru jakieś 10 godzin przed wyjazdem. Nie starczyło już niestety czasu na test sprzętu:( Rowerem zrobiłem przed wyjazdem raptem jakieś 6km, oczywiście bez sztycy i siodełka, tudzież bez wyregulowanych przerzutek i hamulców.
Pobudka na pociąg do Gdańska już o godzinie 3:00, po całej godzinie snu:/ Toaleta, małe śniadanko, znosimy rower z majdanem z drugiego piętra, łączymy wszystko zgrabnie w calość, i kilkanaście minut po 4-ej wyruszamy...ja i mój świeżo sklecony Tokaj:)
Jest raczej chłodno; cały wieczór i noc padało:( szczęśliwie jakąś godzinkę przed wyjazdem przestało:) Jeszcze korekta wysokości siodełka i pomykamy żwawym tempem w kierunku dworca pkp Łódź Kaliska. 5:40 na dworcu; stempelek na RegioKarnecie i szukamy pochylni na peron... tak... na polskich dworcach nie ma tego typu wynalazków niestety...

Dzień pierwszy, rozdział drugi--->

Trasa:
Brzeziny-Łódź(Dworzec Łódź Kaliska)
Kategoria wyprawy, ponad 50km


Dane wyjazdu:
6.16 km 0.00 km teren
00:23 h 16.07 km/h:
Maks. pr.:35.33 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Tokaj

Pierwsze km Tokaja

Środa, 20 czerwca 2012 · dodano: 20.06.2012 | Komentarze 0

Tokaj złożony:) Właśnie objuczam go do wyprawy, która już za 4h:) Testu niestety nie będzię przed trasą:/ Sztycę dopiero rano zakupiłem; dopieszczenie wszystkiego, tak na pi razy, zajęło pół wieczoru.
Dystans z tras do rowerowego po sztycę, oczywiście bez siodełka pod d**ą;)

Tokaj © sandman


Dane wyjazdu:
45.49 km 0.00 km teren
02:00 h 22.75 km/h:
Maks. pr.:43.76 km/h
Temperatura:25.0
HR max:179 ( 93%)
HR avg:146 ( 76%)
Podjazdy:194 m
Kalorie: 1413 kcal

znów do Piasty

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 2

Dziś żarko; a mi do Piasty jechać przyszło:) Udało się zakupić wspornik kierownicy i kierownicę do Tokaja:) Jeszcze tylko sztycy brakuje:(
Tokaido © sandman

Na tym cudzie mam zamiar w czwartek rozpocząć wyprawę Szwajcaria Kaszubska - Hel:) Zobaczymy czy się uda, póki co mamy troszeczkę kataru:(

Trasa:
Brzeziny-Małczew-Adamów-Jordanów-Eufeminów-Wiączyń-Łódź-Wiączyń-Eufeminów-Jordanów-Adamów-Małczew-Brzeziny

Dane wyjazdu:
55.15 km 0.00 km teren
02:13 h 24.88 km/h:
Maks. pr.:47.02 km/h
Temperatura:20.0
HR max:182 ( 95%)
HR avg:150 ( 78%)
Podjazdy:244 m
Kalorie: 1701 kcal

Praca i Piasta Łódź

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 0

Znów do Łodzi. Po pracy wizyta w Piaście na Puszkina celem zakupu spinki do łańcucha.
Muszę złożyć do kupy Stalaka, lub jeszcze zdołać kupić jakąś nową ramę alu lub Cr-Mo. Na wyprawę Bazuna-Szwajcaria Kaszubska-Bałtyk boję się jechać wypasionym Krossem:( Chyba przemęczę się na 4kg ramie bez amortyzacji:( Rama solidnie zardzewiała, więc o złodzieja trudniej;) Jeszcze niewiele ponad tydzień:)

Trasa:
Brzeziny-Lipiny-Nowosolna-Łódź-Andrespol-Bedoń-Jordanów-Małczew-Brzeziny

Dane wyjazdu:
50.18 km 0.00 km teren
02:02 h 24.68 km/h:
Maks. pr.:42.99 km/h
Temperatura:16.0
HR max:191 (100%)
HR avg:153 ( 80%)
Podjazdy:265 m
Kalorie: 1451 kcal

znów do pracy

Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · dodano: 11.06.2012 | Komentarze 0

Do i z pracy, przy niepewnej pogodzie.

Trasa:
Brzeziny-Paprotnia-Lipiny-Natolin-Nowosolna-Łódź(Czechosłowacka)-Nowosolna-Natolin-Lipiny-Paprotnia-Brzeziny

Dane wyjazdu:
50.78 km 3.00 km teren
02:05 h 24.37 km/h:
Maks. pr.:52.66 km/h
Temperatura:22.0
HR max:185 ( 96%)
HR avg:156 ( 81%)
Podjazdy:264 m
Kalorie: 1500 kcal

Do i z pracy

Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 08.06.2012 | Komentarze 0

Popołudniu żarko, ale przynajmniej nie padało:) Rano przed wyjazdem zdążyłem jeszcze przymocować tylny błotnik ze stalaka, coby woda się na plecy nie lała w razie czego:)

Trasa:
Brzeziny-Paprotnia-Lipiny-Natolin-Nowosolna-Łódź(Czechosłowacka)-Mileszki-Wiączyń Dolny-Jordanów-Adamów-Małczew-Brzeziny

Dane wyjazdu:
105.79 km 17.00 km teren
04:37 h 22.91 km/h:
Maks. pr.:48.76 km/h
Temperatura:19.0
HR max:194 (101%)
HR avg:156 ( 81%)
Podjazdy:486 m
Kalorie: 3736 kcal

świątecznie nad Zalew Sulejowski

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 2

Wczoraj się tak dobrze kręciło, że dziś mimo niepewnej pogody wyruszyłem z nieśmiałym zamiarem dotarcia nad Zalew Sulejowski. Pogoda troszkę pod znakiem zapytania, więc dobrze na tak długą trasę doposażyć rower, odchudzony przed maratonem. I tu pojawił się problem, gdyż śruba adaptera zacisku tarczówki troszkę utrudniała ponowny montaż bagażnika:( Do 3 podkładek dołączyły kolejne dwie i koślawo, bo koślawo, ale bagażnik wylądował na widełkach Krossa. Różnica w wadze spora, prędkość średnia też znacznie mniejsza niż wczoraj. W Koszulkach trafiam na jedną procesję na DW; jakoś udaje mi się przebić, gdyż tłum skręca:) Zamiast jechać wiaduktem postanawiam skrócić trasę przejściem podziemnym; wróciły wspomnienia z nocnego gitarowania w owym przejściu podczas grylów powoodstockowych:) Dalej niestety trafiam na kolejną procesję i nijak nie mogę się przebić do drogi wojewódzkiej:/ Chcąc nie chcąc załapuję się na ostatni ołtarzyk pod kościołem. Akurat w słuchaweczkach Słodki Całus od Buby i...: "daj nam miłości pełną garść, na chwilę Boże zwolnij czas..." Dłużyła mi się ta chwila rzeczywiście. Przed Słotwinami zjeżdżam pod wiaduktem kolejowym do lasu poćwiczyć przed kaszubską wyprawą jazdę z sakwami w piachu, błotku i po leśnych duktach. Jazda troszkę cięższa niż asfaltem, ale to urokliwe kilkanaście kilometrów:) W Ujeździe standardowo przerwa konsympcyjna pod fontanną. Kolejny przystanek w Rezerwacie Niebieskie Źródła; klasyczne zdjęcie Krossa na tle wywierzyska i w drogę.

Kolejna przerwa w kopalni Biała Góra:





Docierazm na zaporę w Smardzewicach:) Zalew w całej okazałości:

rozlewisko Pilicy za zaporą też wygląda uroczo:

Dojeżdżam na koniec zapory do przystani:



Przed posiłkiem postanawiam jeszcze zjechać pod zaporę nad Pilicę:





Po wdrapaniu się znów na asfalt wracam na początek zapory na świąteczny obiadek:)

Po obiadku, jak to po posiłku organizm się rozleniwił i nie jechało się już tak lekko;) Zatrzymałem się jeszcze pod Grotami Nagórzyckimi; sporo blachosmrodów, chyba już otworzyli te jaskinie. Z Tomaszowa już tylko asfaltami drogą wojewódzką do Brzezin, z krótkim przystankiem pod leśniczówką w Budziszewicach. I tak setunia stuknęła:)



Trasa:
Brzeziny-Bogdank-Koluszki-Wykno-Mącznik-Ujazd-Sangrodz-Tobiasze-Zaborów-Tomaszów Mazowiecki-Rez Niebieskie Źródła-Smardzewice-Tomaszów Maz-Zaborów-Tobiasze-Sangrodz-Ujazd-Niewiadów-Zaosie-Budziszewice-Regny-Redzeń-Słotwiny-Koluszki-Bogdanka-Brzeziny

Dane wyjazdu:
60.55 km 0.00 km teren
02:15 h 26.91 km/h:
Maks. pr.:40.50 km/h
Temperatura:17.0
HR max:190 ( 99%)
HR avg:154 ( 80%)
Podjazdy:220 m
Kalorie: 1769 kcal

Runda za Strykowem

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 06.06.2012 | Komentarze 0

i to runda w peletonie:) za Strykowem wyprzedziła mnie grupka kolarzy na szosówkach; tak się złożyło, że jechali pi razy traską, którą zamierzałem jechać:) No i nie pocinali jakoś strasznie szalenie, więc chcąc nie chcąc doczepiłem się na przysłowiowego chama;) I tak jechałem za Nimi przez jakieś 15km:) Po maratonie MTB nie zmieniłem jeszcze opon na semislicki, więc jechałem na oponach kilkukrotnie grubszych niż Bikerzy przede mną. W trakcie dołączyły 3 kolarki z samochodem z rolką na zderzaku; pierwszy raz taki patent widziałem, sprytne:) Od Strykowa znów samotnie; jednak trochę ciężej, ale średnia nadal gdzieś w granicach 26-27km/h. Pod blokiem średnia po 55km 27,08km/h, pewnie mój rekord szybkości na dystansie >50km:) Na trasie Stryków-Brzeziny mijałem co chwilę Bikerów z sakwami, ale co najmniej kilkunastu; ciekawe gdzie ciągnęli. Także dzisiaj chyba też rekord spotkanych na trasie rowerzystów:) Super wycieczka:)
A na węźle Stryków widać afciska pocinające już, po chwilowo oddanym na Euro, odcinku A autostrady A2. Jutro chyba dopuszczą odcinek C do ruchu i będzie można z Warszawy dojechać autostradami do Lizbony:)

Trasa:
Brzeziny-Tadzin-Dąbrówka Duża-Niesułków-Stryków-Tymianka-Osse-Wrzask-Gozdów-Sadówka-Koźle-Tymianka-Stryków-Niesułków-Dąbrówka Duża-Tadzin-Brzeziny